niedziela, 19 lutego 2012


Jak  nazywa się wieża Eiffla leżąca we Francji ? i  w jakim kraju się znajduje?
Oczywiście wieża Eiffla i oczywiście we Francji
pod tym  linkiem możecie odsłuchać audycji z francuskiego radia dotyczącej polskich kapel, 
w której  poleciał  również nasz numer "freedom for animals"
 

 
 

ALTERADIO 
 http://www.mediafire.com/?83dugr0d98n558t
Pod tym linkiem znajduje się zapis audycji z internetowego alteradia
poświęconej naszej orkiestrze, trochę muzyki trochę dyskusji nagranej w miłej 
atmosferze, w doborowym towarzystwie, w zacisznej kuchni wrocławskiego wagenburga
możecie dowiedzieć się m.i.n dlaczego nosimy wąsy, oraz jak je pielęgnować tak ażeby 
zawsze były puchate i bez resztek jedzenia.
zachęcamy do ściągania, oraz regularnego uczestnictwa w poniedziałkowych audycjach 
przesympatycznego gościa zwanego Noiserem pt. "inwazja świń"
każdy poniedzałek 
godzina 21 
www.alteradio.pl




Przypinki

Do kupienia przypinki 2,5cm
zamówienia przez mail : hastalavistapunx@o2.pl
cena: 2,50












BANDCAMP:


Założyliśmy profil na bandcamp:
http://hastalavista.bandcamp.com








Wywiad w Choice is ours# 6

W poniższym linku do ściągnięcia wywiad który ukazał się w najnowszym numerze zina Choice is ours#6


zin w formie papierowej można zamawiać tutaj upthepunxrecords@gmail.com
zapraszamy do lektury!






CENTRUM REANIMACJI KULTURY ZOSTAJE!!!

Wrocław - Europejska Stolica Kultury, pokazuje swoje nowe oblicze. Jest to oblicze miasta-firmy, które nie dyskutuje z mieszkańcami, tylko traktuje ich jak zasób. Kiedy „zasób” spełnił swoje zadanie, nie trzeba się z nim liczyć, czy nawet rozmawiać. Myślenie i działanie miasta w takich kategoriach oznacza, że aktywiści wrocławskiego Centrum Reanimacji Kultury, mogą czuć się zagrożeni. Poniżej publikujemy ich apel i zachęcamy do podpisania petycji:
 Obawiamy się o przyszłość Centrum Reanimacji Kultury. Miasto planuje przeprowadzić remont budynków przy ul. Jagiellończyka 10c i d, w których CRK działa od 11 lat. Pozwolenie na rozpoczęcie prac budowlanych ma być wydane do początku grudnia. Jednocześnie UM nie prowadzi z naszym kolektywem żadnego dialogu dotyczącego przyszłości miejsca po remoncie oraz samego przebiegu prac. Urzędnicy nie odpowiedzieli nam na dwa złożone w oficjalnym trybie pisma z prośbą o gwarancję, że miejsce będzie nadal zajmować budynki na dotychczasowych zasadach. Pomimo zapewnień przedstawicieli władz lokalnych nasze uwagi nie zostały uwzględnione w złożonym już projekcie remontu. Od kilku tygodni staramy się spotkać z urzędnikami odpowiedzialnymi za zarządzanie zasobem komunalnym – jak na razie bezskutecznie.
CRK to istniejąca od 11 lat niezależna i otwarta przestrzeń skupiająca artystów i aktywistów społecznych. Działa bez jakichkolwiek dotacji, zarządzana jest na zasadach demokracji bezpośredniej. Kolektyw CRK sam wyremontował i utrzymuje zajmowane budynki.

 Podpisujcie petycję do władz miasta o przedstawienie stowarzyszeniu prowadzącemu CRK umowy o bezczynszowy najem budynku przez okres 20 lat:
PETYCJA 






Audycja w hiszpańskim radio

Poniżej do ściągnięcia audycja z hiszpańskiego radia poświęcona polskim kapelom,
Pojwia się krótka wzmianka  o nas , następnie leci jeden numer. Chętnych zachęcamy do sciągania

 http://www.megaupload.com/?d=6V5SXT2V









PETYCJA W OBRONIE WROCŁAWSKIEGO WAGENBURGA!

"W związku z zagrożeniem utrudnienia dalszego funkcjonowania wrocławskiego Kolektywu Wagenburg, reprezentowanego przez stowarzyszenie Centrum Zielonych Technologii Alterna Vita, zwracamy się do Wydziału Kultury Urzędu Miasta Wrocławia o wsparcie przedstawionego przez Stowarzyszenie projektu „Zielona Wyspa”.
Stworzenie przestrzeni łączącej aspekty działalności kulturalnej, artystycznej oraz ekologicznej z możliwością prowadzenia alternatywnego trybu życia to przedsięwzięcie unikatowe zarówno w skali miasta Wrocławia, jak i całego kraju. Domagamy się zagwarantowania kolektywowi Wagenburg możliwości dalszego prowadzenia swojej działalności przez umożliwienie im pozostania na działce przy ul. Na Grobli 14 wraz z zapewnieniem dogodnego dojazdu do powyższej lub też, w przypadku jeśli okaże się to niemożliwe, wyznaczenie innego terenu spełniającego wymogi potrzebne do realizacji projektu. Wrocławski Wagenburg jest instytucją, która od dziesięciu lat prowadzi niezależną, niekomercyjną działalność kulturalno-artystyczną i umożliwienie jego dalszego istnienia i rozwoju działalności powinno być zasadniczym celem władz miasta."

podpisać można się tutaj:
http://www.petycjeonline.pl/petycja/do-wydzialu-kultury-urzedu-miasta-wroclawia-o-wsparcie-dzialalnosci-kolektywu-wagenburg/449







9/10/11/12 marzec 2011 - będzie co wspomniać

Wyruszamy w środę rano, przed nami około 300 kilomterów, nauczeni doświadczeniem jesteśmy gotowi na każdy mozżiwy scenariusz zepsutego auta, humory dopisują, słońce świeci.
Po kilku godzinach jesteśmy już w Nowym Sączu. Krzysztof Hołowczyc z nawigacji zaprowadził nas pod sam klub. Mało miejsca , rodzinna atmosfera, jedzonko. Pierwsza graba, pierwsze "cześć" wymienione z Rip It Up, z którymi zagramy kolejne trzy koncerty. Pierwsi na scenie gospodarze Holly Extermination, potem my, na końcu Francuzi. Publika pozytywnie nastawiona do dźwięków wszyskich trzech kapel, zabawa spiewy hihihy. Po koncercie udajemy się pare kilometrów za miasto na odoczynek. Wieczór spędzamy w studio nagrań w miłej atmosferze, dla niektórych ta impreza kończy się dopiero nad ranem.
DZIEŃ DRUGI
Wstajemy za wcześnie, trochę zmarznięci i nie wyspani. Trzeba jechać dalej, za oknem śnieg ku rozczarowaniu wszystkich. Śniadanie, pakowanie sprzętu, żegnamy się z organizatorami (jak się poźniej okazało nie na długo) ciepło i serdecznie, jedziemy dalej i za jakies trzy godziny parkujemy furę pod Kawiarnią Naukową w Krakowie. Entuzjazm nie trwał długo. Zanim na dobre rozciągnęły się kości styrane trudem podróży czas na pierwszą niespodziankę - nasza klubowa maskotka -michaś zostawił bas w Nowym Sączu. Niedowierzanie, śmiech, wkurwienie, każda z tych emocji towarzyszy nam w tej sytuacji jednak nie mamy wyjścia trzeba wracać, część ludzi z busa idzie pozwiedzać Kraków, a nasza czwórka zawraca... i znów górki, zakręty, korki. W końcu jesteśmy na miesjcu, bierzemy gitarę i ponownie ruszamy do Kraków.
Pod Kawiarnią jesteśmy wieczorem. Informacja że koncert musi skończyc się przed 22 nikogo nie wzrusza- do czasu.
Pierwsi grają Rip It Up i tutaj niespodzianek ciąg dalszy, głowa do basu spada z wysokości metra i przestaje grać.
Na początku nikt nie przeją się zaistaniął sytuacją wierząc że za moment problem zostanie rozwiązany, mijały minuty a muzyki jak nie było tak nie ma. Sto tysięcy możliwosci zostało wykluczonych. Nie było innego wyjścia jak wpiąć bas w linię, której jednak prawie nie było słychać. Robi się duża obsuwa czasowa. Francuzi nie grają całego seta aby ustąpić nam miejsca na scenie. Sam koncert bardzo kamerlany lecz chyba takie lubimy najbardziej. Gramy co mamy zagrać sprzedajemy pare płyt i czekamy na after. Tańce, pizza, szachy, i długa droga do miejsca w którym mamy spać z przewodniczką nie znającą drogi. To nic i tak jest dobrze, w końcu jakoś docieramy. Noc jak to noc, jedni grzecznie śpią dla innych to kolejna "dziwna" noc.
DZIEŃ TRZECI
Ruszamy do Lublina. Krążymy trochę dookoła tektury nie wiedząc że już jesteśmy na miejscu. Na miejscu czeka na nas
bardzo ciepłe przyjęcie, rozmowy, obiadek, herbatka, wspólne szykowanie jedzenia na fooda.
Gramy pierwsi, szybko i zwięźle, jednak znów sprzęt zwodzi tym razem stopa perkusyjna się buntuje. Na szczęście koleżana z Francji ratuje sytuację i możemy jakoś dociągnąć do końca. Tego wieczora oprócz Rip It Up scene dzielimy z Icon Of Evil i The Boold And The Beautiful.
Po koncercie nadszedł czas na pożegnanie z Rip It Up, którzy nie spali w tekturze lecz ruszli dalej.
Przez te 3 dni zdążyliśmy się polubić, wiec żegnamy się prawie z łezką w oku.
Buzi Buzi, PaPa
Nazajutrz wita nas ładny słoneczny poranek. Mamy trochę czasu przed wyjazdem na  Zakaźny w Białej Podlaskiej. Idziemy pozwiedzać miasto, wycieczka jakoś się rozdziela, część z nas trafia na food not bombs, część spaceruje\. Miasto robi dobre wrażenie szeczgólnie w słoneczny dzień. Sielankę jak zawsze przerywa zegar i czas ładowac się do busa.
Na zakaźny dojeżdzamy jeszcze za dnia. Miło i beztrosko. Na miejscu agregat odmawia posłuszeństwa ale w końcu ulega i jebie dymem - znaczy że działa, jest prąd jest impreza.
Na koncercie sporo ludzi, płonie ognisko, jest przyjemnie. Wchodzimy na scene i gramy - troche o miłości troche o rozpuście i narkomani. Podczas gigu Icon Of Evil mała zadyma dosłownie i w przenośni. Nieszczelna rura w kozie i cała koncertówka przypomnia teledysk kapeli disko z lat 80 , dym dym i dym. Strażaków więcej niż przewidzała ustawa, ktoś zalewa płomień wodą co powoduje jeszcze więcej dymu. Byli jednak i tacy którzy zachowali zminą krew i sytuacja została szybko opanowana. Obyło się bez ofiar.
Po wszystkim małe zamieszanie z noclegiem, jednak w końcu trafiamy do przytulnego mieszkania
i tradycyjnie już - jedni śpią inni dają czadu.
Rano szybkie śniadanko i w drogę. Do domu dużo kilometrów, ale humory wciąż dobre.
W drodze powrotnej zaliczamy jeszcze Wrocław aby oddać pożyczoną głowę i po 40 minutach
jesteśmy już u siebie.
Jak zwykle po tego typu wyjazdach zostają filmy, zdjęcia no i wspomnienia. Grunt żeby były one dobre i wywoływały uśmiechy na twarzach, tym razem na szczęście się udało i na pewno będziemy mile to wspomniać.
Na koniec należą się podziękowania i pozdrowienia. Przede wszystkim dla organizatorów koncertów i dobrych ludzi którzy podzielili sie z nami własym kątem/kawałkiem podłogi/łóżkiem/materacem, oraz wszysktim tym, którzy gościli nas poprostu w kuchni pokoju czy danej miejscówie.
Podziękować chcieliśmy również kapelom, z kórymi mieliśmy okazję zagrać -
Holly Extermination, Rip It Up,  Icon Of Evil, The Bold And The Beautiful, Cast In Ironoraz, Dobrusi i Skrzypkowi za pożyczone głowy gitarowej! oraz busowej ekipie!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz